Zgodnie z przekazanymi przez prokuraturę informacjami, trzylatkowi, który niemal utonął w basenie swojego domu, podłączono do aparatury medycznej. Początkowo śledczy poinformowali, że chłopiec nie żyje, jednak ta informacja okazała się błędna.
Nieszczęśliwe wydarzenie miało miejsce w środę 17 lipca, w jednym z domostw poznańskiej dzielnicy Morasko. Rodzice malucha natknęli się na straszliwy widok około godziny 15:30 – ich syn zanurkował w rodzinnej kąpielisku i nie wynurzył się. Zrozpaczeni rodzice natychmiast wyjęli go z wody, wezwali pomoc i rozpoczęli próby reanimacji nieprzytomnego dziecka.
Kiedy ekipa ratunkowa dotarła na miejsce, kontynuowała reanimację krążeniowo-oddechową, dzięki czemu udało im się przywrócić funkcje życiowe chłopca. Stan zdrowia małego pacjenta był jednak nadal bardzo poważny. Aby jak najszybciej dostarczyć go do szpitala, skorzystano z śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Lekarze w szpitalu nadal walczą o życie trzylatka.
W czwartek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, prokurator Łukasz Wawrzyniak, w rozmowie z Radiem ZET poinformował, że chłopiec nie żyje. Informację tę jednak poprawiono w drugim komunikacie – jak wyjaśnił Wawrzyniak, dziecko żyje i jest podłączone do aparatury. Zaznaczył też, że wszystko na to wskazuje, iż do tragedii doszło na skutek nieszczęśliwego wypadku.
Policjanci wezwani na miejsce zdarzenia przeprowadzili badania na zawartość alkoholu u rodziców chłopca. Iwona Liszczyńska, reprezentująca Komendę Wojewódzką Policji w Poznaniu, przekazała informacje, że rodzice byli trzeźwi w momencie zdarzenia.