W Poznaniu nastała era szczurów. Wraz z rozpoczęciem prac budowlanych na Starym Rynku, miasto stało się siedliskiem rosnącej populacji tych gryzoni. Tereny wokół centralnych ulic miasta przeżywają plagę, pomimo prób jej powstrzymania za pomocą trutek i pułapek. Nieuchwytny wróg, jakim są szczury, zadomowił się w śmietnikach, na ulicach i w ogródkach – na co skarżą się mieszkańcy.
Poznański Stary Rynek, którego płytę ostatnio rozkopano, stał się punktem wyjścia dla rozmnażających się gryzoni. Mieszkańcy twierdzą, że to właśnie prace budowlane wybudziły te zwierzęta i nakłoniły je do poszukiwania nowych schronień.
Jedna z pracownic firmy sprzątającej w rozmowie z Codziennym Poznań podkreśla dramat sytuacji. „Z pewnością miały swoje gniazda na terenie Rynku i teraz szukają nowego miejsca. Bać się musimy nawet przy opróżnianiu śmietników – każdy worek jakby miał własne życie. Szczur nawet raz na mnie skoczył” – mówi.
Mimo zaangażowania w walkę z plagą, mieszkańcy wydają się bezradni. Rozstawiane niemal codziennie trutki i pułapki są niewystarczające – liczba gryzoni nie maleje, a wręcz przeciwnie.
Joanna Żabierek, rzeczniczka prasowa Prezydenta Poznania i Urzędu Miasta, potwierdziła, że stacje deratyzacyjne są regularnie instalowane zarówno w budynkach, jak i na podwórzach. „Remont płyty Starego Rynku już kilkukrotnie wiązał się z umieszczeniem wielu stacji deratyzacyjnych” – informuje.