W marcu bieżącego roku, funkcjonariusze policji w Kostrzynie pod Poznaniem podjęli kontrowersyjną decyzję o skierowaniu do sądu wniosku o ukaranie odpowiedniego kierowcy. Nikt jednak nie spodziewał się, że zamiast pirata drogowego na motocyklu, ukarany ma zostać kierujący pojazdem, który przestrzegał przepisów ruchu drogowego. Opisywane wydarzenie, które przedstawione zostało przez Stowarzyszenie Prawo na Drodze, mogło przebiegać inaczej, co potwierdza relacja kierowcy jednośladu.
Według opisu Stowarzyszenia Prawo na Drodze, cała sytuacja rozpoczęła się 19 czerwca poprzedniego roku na arterii S5, pomiędzy Poznaniem a Gnieznem. Para, podróżująca razem ze swoim dzieckiem samochodem osobowym, stała się celem bezmyślnego ataku ze strony motocyklisty. Ten, podczas jazdy, zaczął atakować ich samochód, kopiąc w boczne lusterko.
Pasażerka pojazdu, widząc co się dzieje, postanowiła nagrać całe zdarzenie za pomocą telefonu komórkowego. Oczywiście, motocyklista po zauważeniu, że jest nagrywany natychmiast zaprzestał kopania w lusterko. Niemniej jednak, nie zrezygnował z agresywnego zachowania – jak opisuje Artur Mezglewski ze wspomnianego stowarzyszenia. Podkreśla on również fakt popełnienia przez niego szeregu wykroczeń. Przykładowo jechał z nadmierną prędkością utrudniającą jazdę poszkodowanemu oraz hamował w sposób zagrażający bezpieczeństwu ruchu drogowego i utrudniający ruch pojazdu prowadzonego przez poszkodowanego m.in. przez blokowanie mu drogi i gwałtowne hamowanie tuż przed jego samochodem.